Restauracja została nazwana na cześć włoskiego miasta w Apulii, która podczas II wojny światowej stała się tymczasowym domem dla polskich lotników. To wlaśnie w Brindisi startowały samoloty z polskimi załogami które dla polskich cichociemnych przerzucały pocztę i uzbrojenie

Na początek zamówiłem Panzzerotii - smażone włoskie pierożki w kształcie półksiężyca nadziewane sosem pomidorowym, mozzarellą fior di latte i bazylią. Danie wyborne , akuratnie dopieczone.  Tatar z polędwicy wołowej  z żółtkem jajka, cebulą, Ogórekiem  kwaszonym, borowikiami, kaparami , podany z panuzzo i masłem rozbudził mój apetyt. Kalabryjska zupa Grybowa z grzankami i parmezanem była potrawą , którą moje kubki smakowe zapamiętają na długo .Być we włoskiej restauracji i niw zjeść makaronu. Ja wybrałem Tagliatelle cacio e Poppe przygotowane e krśgu sera grana padano na Brendy. Danie barzo syte, bo nie żałują tu sera. Jeżeli dodam, że pieczywo tutaj podawane było własnego wypieku a obsługa była kompetentną i bardzo miła… to cóż więcj trzeba. Restauracja Brindisi to  ,,Smak Apulli w Warszawie”. Polecam