Do restauracji ROXX mieszczącej się w Warszawie zawitała z wizytą jurorską udała się Jolanta Borowiec,  Ambasadorka Marki Złotego Widelca, dyrektor stacji POLSAT CAFE, ekspert kulinarny WIP. Dyrektor kanału wprowadziła na antenę stacji wiele programów dotyczących tematyki zdrowego stylu życia zanim zapanowała na nie moda. Między innymi nagrodzone „Zdrowie na widelcu” , czy „Grzeszki na widelcu”,

Roxx to nowe miejsce na restauracyjnej mapie Warszawy. Już od wejścia uwagę przykuwa eleganckie i stylowe wnętrze. Dla tych którzy lubią nowoczesny desing - a zarazem z elementami klasyki, będą tu mieli ucztę dla doznań wzrokowych. Ale to dopiero preludium przed posiłkiem. Bogate menu , nawet dla takich jak ja , niejedzących mięsa. Na przystawkę wyśmienity tatar z łososia, potem pyszny chłodnik i wykwintny okoń . Coś wspaniałego. Dawno nie jadłam tak doskonale przyrządzonej ryby. ( być może dlatego że jestem tuż po urlopie nad Bałtykiem...A tam wszystkie ryby w tej samej panierce i na tym samym tłuszczu ) Na koniec deser , czyli to co łakomczuchy lubią najbardziej....pyszny sernik i brownie, które nie tylko rozpływa się na talerzu ,ale też w ustach. Wszystko " niestety" bardzo smaczne. A do tego bardzo profesjonalna obsługa kelnerska. Mimo , że nie wyszłam z tej kolacji zadowolona z siebie, z racji spożytych kalorii ale warto było zaszaleć. Naprawdę warto oddać się uczcie smakowania i delektowania się jedzeniem w restauracji Roxx. Oceniam na 5.

 

Beata Komorek, ekspert kulinarny WIP odwiedziła z wizytą jurorską  letnią restaurację MARINA BANGLOB CATERING  położoną  przy Marina Yach Park w Gdyni.Przepięknie położona z widokiem na wodę i piękne jachty. Morski letni gdyński klimat, z dala od zatłoczonych miejsc.

Karta menu – krótka, ale dania konkretne – stworzona zapewne również z myślą o żeglarzach, którzy cumują tu swoje jachty i chcą zjeść coś sytego.

Obsługa bardzo miła, pomocna, dyskretna i uśmiechnięta ? Wnętrze schludne, czyste, mebelki idealne na letnią restaurację, roślinki. Bardzo przyjemnie wkomponowane w otoczenie jachtów, które widać przez przezroczyste ścianki namiotu. Bardzo dba się tu o komfort gości i podniebienie...Zupa rybna – z pewnością warta polecenia. Pełna warzyw i ryb oraz owoców morza. Aromatyczna, sycąca.

Dania główne – cztery pozycje w tym wege. Stek z karkówki – coś dla Panów? z grillowanymi warzywami i frytkami belgijskimi. Smaczne tradycyjne danie.

Dorsz – filet z dorsza z tagiatelle z warzyw, pieczonymi ziemniaczkami i pysznym sosem tzatziki. Dorsz pyszny, delikatny, soczysty i bardzo dużo warzyw. Danie lekkie, barwne. Pięknie podane.

Na deser – delikatny sernik z owocami i listkiem mięty. Warto podkreślić, że w menu znajdują się pyszne, kolorowe koktajle bezalkoholowe oraz świetna kawa.

Jeśli miałabym ocenić w kategorii letnich restauracji to 5 się należy i już ?

 

Restaurację WILLA FILIKS w Kazimierzu Dolnym odwiedziła Barbara Adamczewska, ekspert kulinarny WIP, autorka prawie 50 książek, pasjonatka historii kulinariów, wybitna dziennikarka. Razem z mężem, Piotrem Adamczewskim, zwiedziła pół świata w poszukiwaniu nowych smaków. Barbara Adamczewska, autorytet pod każdym (!) kulinarnym względem.

Tu znajdziecie wszystko to, co w czasie krótkiego wypadu jest niezbędne: miłe miejsce na mapie, miłą restaurację, przeuroczą(naprawdę!) obsługę i smakowite oraz ciekawe dania. Wejść i zjeść można byle gdzie. Tu  jednak liczy się wiele poza jedzeniem. Właścicielka i szefowa kuchni w jednej osobie  to entuzjastka, traktująca kuchnię niczym artystyczną pracownię. Rezultaty? Pełne sale zadowolonych gości .I ja  także do nich należałam. Wizytę w Kazimierzu uświetniły doskonałe i ciekawe dania.  M.in. zupa z pokrzywy, zalewajka w nowej odsłonie  czy wędzone przekąski, ale i  dostojne, tradycyjne smakołyki, jak policzki wołowe, sandacz z maślanką (bomba!)czy pochodzące z innego całkiem rejonu świata krewetki ,podane jednak w pysznym sosie z… kluseczkami .Słowo daję delicje.  A na deser  lekki krem  przybrany smakowitymi kwiatami… Non plus ultra. Nic  nie pozostawiono   przypadkowi. I wszystko toczy się pod czujnym okiem Agnieszki ,szefowej, która  jest zakochana. W restauracji FILIKS i w swoim  ładnym, świetnym  jedzeniu.

Restaurację WOŁAWINA we Wrocławiu z wizytą jurorską  odwiedziła Iwona Musioł, ekspert kulinarny WIP

Niezwykłym miejscem w kulinarnym atlasie smaków okazała się restauracja z przekorną, ale i intrygującą nazwą „Woławina” we Wrocławiu Na przystawkę zamówiłam  tatar wołowy z marynowanymi kurkami, szalotką i oscypkiem, wędzonym lardo oraz anchois oraz pieczony kozi ser z konfiturą z czerwonej cebuli położonej na gruszce otoczonej raszponką z marynowaną dynią. Te przystawki wraz z wytrawnym czerwonym winem zaostrzyły mój  apetyty. Zupa – krem z leśnych grzybów z truflowym ravioli stanowiła wstęp do wielkiej uczty. Następnie zamówiłam  Tomahawk Steak z antrykotu z kością żebrową oraz niesamowite żeberka wołowe. Może to zabrzmi kolokwialnie, ale w nigdy i nigdzie nie jadłam  tak pysznej wołowiny! Widać od razu profesjonalizm kulinarny w przyrządzaniu tego trudnego w obróbce mięsa. Wołowina w tym wydaniu była tak nie prawdopodobnie miękka i  soczysta, że pod wpływem lekkiego nacisku języka niemalże rozpływała się w ustach. Była IDEALNA. Do tego podano n pieczone ziemniaki, frytki (ręcznie robione) oraz delikatną sałatę z warzywami w sosie winegret. Połączony smak wszystkich składników był absolutnie perfekcyjny i nieprzypadkowy. Stanowił niesamowitą kompozycję zapachów i smaków.Po tam sutym posiłku przyszedł czas na desery. Czekoladowy Sacher z belgijskiej czekolady oraz sernik z truskawek i białej czekolady spełnił oczekiwania dziecka drzemiące w każdym z nas. Wychodząc z restauracji  szczęśliwa i jednocześnie ociężała zaczęłam  powoli rozumieć etymologię nazwy Woławina ;-))